Wraz z nadejściem poniedziałku Olek wyjechał do Krakowa. Ja przez cały tydzień zajmowałam się pakowaniem. Tworzyłam w naszym mieszkaniu wielki rozgardiasz, przedmiotowy zamęt. Codziennie zabierałam temu miejscu jakąś cząstkę nas. Przestrzeń pustoszała, cichła. Wypełniałam ją tylko pudłami i ciepłymi wspomnieniami. W domku natomiast zdrapane zostały ściany małego pokoju. Sprawcami tej "dewastacji" byłam ja, mój tato i siostra :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz