niedziela, 22 sierpnia 2010

"Miła jest praca skończona." ~ Cyceron

Wszystkie okna zostały w końcu odświeżone (w każdym razie wszystkie te, które miały być   t e r a z   pomalowane). Mimo to nie dały nam o sobie zapomnieć, od siebie odpocząć. W piątek od rana zabrałam się za skrobanie, drapanie i czyszczenie szyb z wszelkich zacieków farby, tak by wreszcie można było je założyć i umyć. Doprowadzaniem okien do stanu względnej ale satysfakcjonującej przejrzystości zajęła się moja siostra.
Z fachową pomocą przyszedł także mój tato, który kilka okien porozkręcał, zamontował, no i pomalował kominek. Jego pracę nadzorowała Kasia ;) Nawet Michał, który przez większość czasu przede wszystkim tylko broił zajął się myciem podłogi w kuchni :)
Olek większość dnia spędził u Margot i Roberta pomagając przy remoncie ich kawalerki. Ponieważ sami jeszcze nie skończyliśmy renowacji domku nasza pomoc w ich gniazdku 
n i e s t e t y   nie będzie zbyt wielka, nad czym bardzo ubolewamy :(. Ale Robaczki dadzą sobie świetnie radę, ja w każdym razie wysyłam w ich stronę mentalne wsparcie ;).
W piątek wieczorem pracowaliśmy bardzo długo bo aż do pierwszej w nocy. Ja przemyłam parkiet w pracowni, umyłam pralkę i kącik pod zlewem. Olek wyszpachlował łazienkę
i podpiął naszą super nową kuchenkę. W sobotę głównie sprzątaliśmy, Olek zafugował płytki w łazience. Z pomocą Daniela, Gosi i Roberta w niedzielę wieczorem powynosiliśmy prawie wszystko z małego pokoju. Toczyliśmy też gorące debaty na temat najlepszego miejsca na położenie wykładziny w pokoju z kominkiem. Problem wynikł z naszych odmiennych pomysłów, ale trzeba będzie te dwie wizje jakoś pogodzić, bo przecież nie będziemy się spierać o kawałek podłogi :)



Brak komentarzy: