piątek, 27 sierpnia 2010

PAKOWANIE I DRAPANIE

Wraz z nadejściem poniedziałku Olek wyjechał do Krakowa. Ja przez cały tydzień zajmowałam się pakowaniem. Tworzyłam w naszym mieszkaniu wielki rozgardiasz, przedmiotowy zamęt. Codziennie zabierałam temu miejscu jakąś cząstkę nas. Przestrzeń pustoszała, cichła. Wypełniałam ją tylko pudłami i ciepłymi wspomnieniami. W domku natomiast zdrapane zostały ściany małego pokoju. Sprawcami tej "dewastacji" byłam ja,  mój tato i siostra :)

niedziela, 22 sierpnia 2010

"Miła jest praca skończona." ~ Cyceron

Wszystkie okna zostały w końcu odświeżone (w każdym razie wszystkie te, które miały być   t e r a z   pomalowane). Mimo to nie dały nam o sobie zapomnieć, od siebie odpocząć. W piątek od rana zabrałam się za skrobanie, drapanie i czyszczenie szyb z wszelkich zacieków farby, tak by wreszcie można było je założyć i umyć. Doprowadzaniem okien do stanu względnej ale satysfakcjonującej przejrzystości zajęła się moja siostra.
Z fachową pomocą przyszedł także mój tato, który kilka okien porozkręcał, zamontował, no i pomalował kominek. Jego pracę nadzorowała Kasia ;) Nawet Michał, który przez większość czasu przede wszystkim tylko broił zajął się myciem podłogi w kuchni :)
Olek większość dnia spędził u Margot i Roberta pomagając przy remoncie ich kawalerki. Ponieważ sami jeszcze nie skończyliśmy renowacji domku nasza pomoc w ich gniazdku 
n i e s t e t y   nie będzie zbyt wielka, nad czym bardzo ubolewamy :(. Ale Robaczki dadzą sobie świetnie radę, ja w każdym razie wysyłam w ich stronę mentalne wsparcie ;).
W piątek wieczorem pracowaliśmy bardzo długo bo aż do pierwszej w nocy. Ja przemyłam parkiet w pracowni, umyłam pralkę i kącik pod zlewem. Olek wyszpachlował łazienkę
i podpiął naszą super nową kuchenkę. W sobotę głównie sprzątaliśmy, Olek zafugował płytki w łazience. Z pomocą Daniela, Gosi i Roberta w niedzielę wieczorem powynosiliśmy prawie wszystko z małego pokoju. Toczyliśmy też gorące debaty na temat najlepszego miejsca na położenie wykładziny w pokoju z kominkiem. Problem wynikł z naszych odmiennych pomysłów, ale trzeba będzie te dwie wizje jakoś pogodzić, bo przecież nie będziemy się spierać o kawałek podłogi :)



środa, 18 sierpnia 2010

MALU MALU

Witek skosił dziś cały ogród, a dziewczyny w przerwach w malowaniu grabiły trawę.
Olek wyczyścił i zagruntował kominek, zamontował zlewozmywak. Miał trochę problemów
z baterią do której nie pasował standardowy wężyk. Musiał trochę pokombinować,
ale to przecież jego specjalność więc po kilku próbach montażu bateria w końcu przestała przeciekać. A ja dalej okna, drzwi, okna, drzwi i tak w kółko w dalszym ciągu,
do znudzenia, obrzydzenia! Chyba już nigdy więcej nie podejmę się malowania 17 skrzydeł okiennych, choćbym miała na nich jakimś cudownym sposobem polecieć na Kubę ;)
Już mam serdecznie dość zapachu tej farby, mam dość kleksów na całym ciele i siwych posklejanych pasemek włosów.

wtorek, 17 sierpnia 2010

RODZINNIE

Dziś mieliśmy wielu gości i wielu pomocników. Odwiedził nas mój brat z rodzinką :)
miałam więc okazję by sfotografować kochane dzieciaki razem: Kasię, Piotrusia i Michała :). Przyjechał też Witek, który kolejny raz zmierzył się ze szpachlowaniem kominka.
Olek natomiast skończył układać płytki w łazience i zabrał się za naprawianie pralki, którą dostaliśmy od jego rodziców. A my dziewczyny?  wiadomo!!! drapak, papier ścierny, szpachla, pędzel i farba, która schnie, schnie i schnie... i okna, drzwi, okna, drzwi...




poniedziałek, 16 sierpnia 2010

COME BACK

Przez ostatnie dwa tygodnie Olek był w Krakowie, więc w tym czasie niewiele się działo. Jedynie ja po pracy w miarę swoich możliwości dłubałam przy drzwiach i oknach. Czasami odwiedzała mnie Gosia i razem czyściłyśmy, szpachlowałyśmy, malowałyśmy...
i tak w kółko...
Dziś jednak prace ruszyły do przodu. Wrócił Olek, ja wzięłam kolejny tydzień wolnego
i od samego rana wzięliśmy się ostro do roboty. Alek zajął się łazienką, ułożył także płytki
w kuchni i zaczął robić blat pod zlewozmywak. Nasz remontowy come back zbiegł się
w czasie z przyjazdem mojej siostry, która razem z dziećmi przyjechała na wakacje
z niemieckiego landu. I ku pokrzepieniu serc Schwester mit meiner lieben Nichte 
przyszły dziś nam pomóc. We trzy czyściłyśmy, szpachlowałyśmy i malowałyśmy ... oczywiście kolejne drzwi i okna.