Kolejny tydzień minął nam na ogólnym ogarnianiu gniazdka, powolnym przeprowadzaniu
i przede wszystkim na cyklinowaniu i malowaniu parkietu. To zadanie wzorowo wykonał Olek, z pomocą moją, brata i mojego taty. Zwariowane i niesamowicie męczące dni, wieczory i noce spędzaliśmy na pracy w huku maszyn i duszących oparach lakieru.
Ja zabrałam się także za tworzenie tynku strukturalnego w łazience :) To był mój pierwszy raz, ale okazało się to prostsze niż myślałam. Wystarczyła tylko wyobraźnia, trochę zmysłu artystycznego i kilka narzędzi (szpachelek, szczotek, palców, widelca i łyżki).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz